Opowieści z Krypty 01-96 PLSUBBED. Odblokuj dostęp do 14322 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Włącz dostęp. Dodał: redplanetred. Opowieści z dreszczykiem, zrealizowane na podstawie makabrycznych komiksów z lat 50-tych. Narratorem wszystkich jest tajemniczy dozorca krypty.
Dziennikarz muzyczny, eseista, tłumacz filmów i piosenek. Był synem malarza Zdzisława Beksińskiego, zamordowanego w 2005 roku. Studiował anglistykę, której nigdy nie ukończył. Przez dłuższy czas prowadził w programie drugim Polskiego Radia audycję "Romantycy muzyki rockowej", a następnie "Wieczór płytowy". Były to audycje nocne, cieszące się dużym powodzeniem głównie ze względu na prowadzącego. Następnie związał się z programem trzecim Polskiego Radia. Był zafascynowany muzyką progresywną oraz muzyką określaną jako gothic rock oraz horrorami z wytwórni Hammer i grupą Monty Python. Jego audycje były opowieściami o muzyce i fascynacjach, często odczytywał w nich też tłumaczenia emitowanych utworów. Przetłumaczył szereg filmów, miedzy innymi całą serię filmów o Jamesie Bondzie. Jako pierwszy przetłumaczył wszystkie filmy i programy TV grupy Monty Pythona i co charakterystyczne, wprowadził tam akcenty polskie. W latach 90. związał się z czasopismem "Tylko Rock", do którego pisał felietony pod tytułem "Opowieści z krypty". W felietonach tych, poza tematyką muzyczną i filmową przekazywał swoje poglądy na inne zjawiska - komputeryzacja, kobiety, śmierć. W odróżnieniu od ojca, który w swej twórczości wykorzystywał grafikę komputerową, wprost obsesyjnie nienawidził komputerów. W felietonach poruszał też często temat samotności i alienacji. Treść ostatniego felietonu oraz ostatniej audycji muzycznej można było zinterpretować jako pożegnanie z czytelnikami i słuchaczami. 24 grudnia 1999 roku popełnił samobójstwo.
Mateusz Beksiński. Mateusz Beksiński [1], właśc. Bexa (ur. 15 września 1814, zm. 9 lipca 1886 w Sanoku) – powstaniec listopadowy, kotlarz, przedsiębiorca. Współzałożyciel Zakładów Kotlarskich w Sanoku, które dały początek późniejszej fabryce wagonów i autobusów Autosan .
Tomasz Beksiński jest legendą. Idealista, erudyta, muzyczna wyrocznia. Od małego fascynowała go śmierć. Chorował na depresję i kilka razy próbował popełnić samobójstwo, aż mu się to udało w wigilię 1999 roku. Po filmie „Ostatnia rodzina” wiele osób wyraziło oburzenie, że wizerunek Tomka Beksińskiego został w nim wypaczony. Specjalnie dla „Miasta Kobiet” Katarzyna Konopa napisała swoje wspomnienie o Tomku, najlepszym przyjacielu. Zobaczcie, jakim człowiekiem był prywatnie Tomasz Beksiński. Od lat najmłodszych, lat dziecinnych, Żyć ani patrzeć tak jak inni Nie mogłem; ze wspólnego zdroju Nie płynie też namiętność moja. Ani się zrodził w owej strudze Mój smutek, ni radosny zbudził Ton, który inne serca dotknie – Co miłowałem, kochałem samotnie. Tak więc – w dzieciństwie już, u świtu Burzliwych dni, co przyszły potem – Z dna dobra czy też zła dobyty Czar dziwny jakiś mnie omotał: Potokiem bystrym, wodotryskiem, Szkarłatem gór i skał urwiskiem, I słońcem, gdy się toczy wokół W złocie jesiennej pory roku, I błyskawicą, gdy po niebie Mija mnie dążąc gdzieś przed siebie, Piorunem, burzą lub obłokiem (Gdy niebo czyste i wysokie), Który się stawał najwyraźniej Demonem w mojej wyobraźni. Edgar Allan Poe* Tomasz Beksiński z autorką na premierze filmu „Dracula” Coppoli, kino Kapitol, 1992 / fot. archiwum prywatne K. Konopy Zauroczone głosem – partnerki Tomasza Beksińskiego Co powoduje, że tak ogromnie związujemy się emocjonalnie z pewnymi osobami, a z innymi nie?! Co sprawia, że odejście takich osób powoduje cierpienie, fizyczny ból? Kiedy są, nawet bardzo daleko, odczuwamy komfort, a kiedy odejdą, ogarnia nas całkowita pustka i tęsknota… A może nie „nas”, ale „mnie”!? To ja, słuchając w szkole średniej audycji Tomasza Beksińskiego, czułam, że jest to człowiek wyjątkowy. Magnetyzował, a nawet zaryzykuję twierdzenie – hipnotyzował swoim głosem. Powodował, że marzyłam jeszcze bardziej o idealnym świecie, w którym panuje poetycka atmosfera, rządzi miłość, braterstwo i szacunek. O świecie, w którym kobiety są wytworne, eleganckie i piękne, a mężczyźni szarmanccy, kulturalni, uprzejmi i oczywiście nieziemsko przystojni. Jak się okazało – nie byłam jedyna! Jako prowadzący różne audycje radiowe, w każdym programie Polskiego Radia, Tomek przez wszystkie lata otrzymywał sterty listów od rozmarzonych i często rozkochanych w nim licealistek oraz nieco starszych pań. Kilka z nich stało się na jakiś czas jego partnerkami. Były często bardzo niedojrzałe, emocjonalnie niejednolite, wyciągające energię i raniące jego uczucia. Ja też poznałam Tomasza, Tomka… jeszcze jako licealistka. Nie mogłam wyjść ze zdumienia, kiedy okazało się, że ten prawie dwukrotnie starszy wówczas ode mnie mężczyzna uznał mnie za kobietę godną swoich względów. W moich oczach był wtedy starcem! Podziwiałam jego talent, imponowała mi jego znajomość zagadnień filmowych i muzycznych, wyjątkowa wręcz znajomość języka angielskiego, jego poczucie humoru, szczerość i ta przerażająca tak wielu inność, ale zainteresowana byłam mężczyznami młodymi – moimi rówieśnikami. Jak się potem okazało, byłam jedną z nielicznych kobiet czy dziewczyn, które podczas szczerej rozmowy wykluczyły intymny związek między nami. Wiedziałam, że takie rozmowy z mężczyznami często kończą się zerwaniem kontaktów, jednak bardzo ważne było dla mnie szczere przekazanie Tomkowi moich odczuć. Przeczucia mnie nie myliły, a to, co się stało, pokazuje Beksińskiego jako mężczyznę wielkiej klasy, jakim niewątpliwie był. Tomek zaakceptował moje stanowisko, zaproponował przyjaźń i aż do swojej przedwczesnej śmierci w 1999 roku pozostał moim przyjacielem. Prawdziwym przyjacielem – kimś, kto czasem znosił mój zły humor, kto wysłuchał i pocieszył w potrzebie, kto mógł liczyć na moją pomoc, i wreszcie, kto – mimo mojego wyjazdu i wieloletniego przebywania poza Polską – pozostawał ze mną w stałym kontakcie korespondencyjnym i telefonicznym. Jaki był Tomasz Beksiński prywatnie O życiu i o uczuciach Tomka Beksińskiego wiedziałam więcej niż o sprawach jakiejkolwiek innej osoby, nawet spośród widywanych wówczas na co dzień. Co prawda nie mogłam wtedy (były to czasy przed audycjami on-line) słuchać jego audycji w Programie 3 Polskiego Radia, ale w każdą sobotę, jak w zegarku, mogłam liczyć na telefon ze studia radiowej Trójki. Tomasz Beksiński z autorką w parku łazienkowskim, 1994 / fot. archiwum prywatne K. Konopy Dzwonił zawsze, w każdy weekend, nasze rozmowy często trwały wiele godzin… Rozmowy te były częścią mojego życia, czymś zupełnie pewnym i przewidywalnym, rytuałem, jak poranne mycie zębów. Sobota – przerywam oglądanie najnowszego serialu, wychodzę z restauracji, pędzę do domu z imprezy, bo dzwoni mój przyjaciel Tomek. Oczywiście wymagał mojej obecności. Na początku naszej znajomości mieliśmy nawet mocną scysję i przez krótką chwilę oziębienie stosunków, ponieważ – choć trzy dni wcześniej byłam z nim umówiona na telefon o – zmieniłam plany, wyszłam i Beksiński nie zastał mnie w domu. Dla Tomka umowa to była umowa – świętość. Dopiero potem nauczyłam się szanować i doceniać jego zasady, dzięki którym wiele rzeczy w moim życiu było jak w banku. Jeśli zaproponował przywiezienie książki, nagranie kasety, przewiezienie do Londynu proszku do prania czy zrobienie czegokolwiek innego, to wywiązywał się w 100 proc. nawet w razie gorszego samopoczucia, zmiany planów, niewygody czy innych sytuacji. Był człowiekiem, na którego zawsze mogłam liczyć i na którym mogłam polegać. Takie uczucie towarzyszyło mi jedynie w relacji z moimi rodzicami – nigdy wcześniej i nigdy od czasu jego śmierci nikt nie sprawił, że czułam się tak bezpiecznie, nawet będąc oddalona od niego o dwa tysiące kilometrów. Nasza znajomość, nasza przyjaźń była dla mnie absolutnie wyjątkowa, nieszablonowa, specjalna i zarazem zupełnie zwyczajna. Nie sądziłam, że kiedykolwiek go zabraknie, nie sądziłam, że jego depresja była tak głęboka. Depresja – choroba duszy Tomasza Beksińskiego Tomasz Beksiński stał się ostatnimi czasy „modnym tematem”, zwłaszcza po filmie „Ostania rodzina” internet aż pęka w szwach od opinii na jego temat, różnorakich diagnoz, analiz czy wręcz przypisywania winy za jego śmierć rodzinie i znajomym, którzy „nie potrafili go uratować”. Tomasz Beksiński był chory, miał depresję. Depresja zawsze towarzyszyła ludziom, przynajmniej tak wynika z mojej analizy tematu. O tej chorobie obecnie mówi się i pisze dużo więcej, ale leczenie duszy w dalszym ciągu pozostaje w tyle, daleko na końcu za wszelkimi chorobami ciała. Większość z nas dorastała jednak w przeświadczeniu, że o sprawach wewnętrznych, o bólu, rozterkach, o czarnych myślach publicznie się nie rozmawia. Takie uczucia należy chować w sobie, tłamsić, przepędzać, ignorować, udawać, że ich nie ma… a jeśli stajemy się „trudni w obyciu”, należy w tajemnicy udać się do lekarza lub szpitala i rozpocząć leczenie, aby wrócić do obojętności i przyklejonego uśmiechu. Autorka i Tomek Beksiński, maj 1999 / fot. archiwum prywatne K. Konopy Tomek mówił o tym, co go gryzie. Próbował sygnalizować swoje gorsze samopoczucie. Opowiadał także bez pruderii i z ogromnym humorem o swoich wcześniejszych próbach samobójczych i o medykamentach trzymanych w bezpiecznym miejscu just in case. Śmierć to nie był dla niego temat tabu, a ze względu na jego częstą obecność w żartach ja nie brałam zagrożenia na poważnie. Często także nie krył swoich opinii na wszelkie tematy. Poirytowany, potrafił pół godziny rozprawiać o tym, co mu nie odpowiadało. Dla wielu osób było to nie do zniesienia, nazywały to narzekaniem lub zrzędzeniem… Podejrzewam, że większość z ogromnej rzeszy przyjaciół i znajomych miała podobne odczucia. Aby otrzymać pomoc, trzeba być gotowym na jej otrzymanie. Aby być gotowym, trzeba wiedzieć, że coś jest nie tak. Sam Tomek obserwował u siebie opisywaną w listach do mnie „potworną apatię i depresję”, ale przecież każdy z nas odczuwa niekiedy podobnie, ja z pewnością tak. Jak odróżnić przesilenie, gorszy moment od śmiertelnego zagrożenia życia swojego lub innych? Na co zwracać uwagę, jak przeciwdziałać, co robić? W jaki sposób pomóc najbliższym w takiej sytuacji? Czy decyzja chorej osoby w kwestii odebrania sobie życia może być uważana za świadomą? Te pytania precyzują się w mojej głowie przez ostatnie 16 lat. Każdy z przyjaciół Tomka odczuwa większe lub mniejsze poczucie winy. Moje pozostanie ze mną na zawsze. Usypianie czujności i śmierć w wigilię Nasze ostatnie spotkanie miało miejsce na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. Tomek milczący, poważny, ale jak zwykle serdeczny. Dzielił się swoją decyzją zakupu odtwarzacza DVD, z którą nosił się od kilku lat. Narzekał, że znowu będzie musiał jeździć do Londynu i od początku kupować wszystkie filmy do kolekcji – usypiał moją czujność. Po raz pierwszy tego wieczora płakałam w obecności mojego przyjaciela, po raz pierwszy rozgrywały się w moim życiu poważniejsze dramaty. A on pocieszał, starał się pomóc, rozmawiał, przytulał. Bardzo mi wtedy pomógł, poczułam ogromną ulgę. Na jego problemy nie wystarczyło tego wieczora przestrzeni – przecież wiedziałam z listów i maili, które kilka miesięcy wcześniej zaczął do mnie pisać mimo antypatii do komputerów, że fatalnie się czuje. Ale czy mogłam przewidzieć, że w wigilię odbierze sobie życie, żegnając się wcześniej ze słuchaczami w ostatniej audycji w radiu? Moja mama ostrzegała mnie: jeśli na basenie wołasz ratunku i dwa razy okaże się, że żartujesz, to za trzecim razem, gdy naprawdę się topisz, nikt już nie przyjdzie. Tomek się topił, a ja nie słyszałam wołania. Nikt nie usłyszał wołania, a nawet jeśli słyszał – nie wiedział, jak pomóc. Tomasz Beksiński w restauracji Pekin, 1994 / fot. archiwum prywatne K. Konopy Nie wiem, czy dzisiaj wiedziałabym, jak pomóc przyjacielowi. Gdzie go skierować, co zrobić. Wiem, że takich osób jest wiele, czasem z nimi rozmawiam, czując pewne wibracje, czasem widzę twarz na ulicy i… wiem. Wielu przyjaciół opowiedziało Wiesławowi Weissowi, autorowi książki „Tomek Beksiński. Portret prawdziwy”, że nie mieli siły ani możliwości pomóc Tomkowi, udźwignąć jego problemów, czuli się zwyczajnie bezradnie, mierząc się ze skalą problemu. Ludzie w depresji, moim zdaniem, doskonale zdają sobie sprawę, że przeciętny człowiek nie jest w stanie objąć ani zrozumieć bezmiaru cierpienia, przez jakie przechodzą. Bagatelizują swoje uczucia przed innymi, uogólniają, milczą… A, powiedzmy to wprost, większości takie działanie jest na rękę! Ile razy słyszę, kiedy mam problem i zwyczajnie mam potrzebę wyżalić się komuś, że MUSZĘ być pozytywna, nie mogę narzekać, nie mam prawa dołować innych. Zamykamy usta osobom, które nas potrzebują! Jeśli znana medialnie osoba zdecyduje się powiedzieć o swojej depresji, rozwodzie, alkoholizmie, aborcji, to natychmiast następuje fala hejtu, ocen, moralizatorstwa, posądzanie o chęci napędzania kariery. Kariery! Jestem w depresji – chcę być sławna?! Jestem alkoholiczką – chcę sprzedać więcej książek; usunęłam ciążę – chcę sprzedać płytę i mieć łatwe życie… Czy takie społeczne zachowanie pomaga osobom z problemami emocjonalnymi lub – nazwijmy to wprost – zaburzeniami psychiki wyjść z szeregu i szukać pomocy? Czy dzisiaj po obiedzie będziesz miał w sobie gotowość na wielogodzinny telefon od przyjaciela, w którym z detalami opowie ci, jak się czuje??? Dajmy innym przyzwolenie na inne odczuwanie, na cierpienie, na ból, na błędy i na złe samopoczucie. Starajmy się otwierać na wszystkie emocje drogich nam ludzi – świat nie składa się wyłącznie z tych inspirujących, miłych i energetyzujących odczuć. Horrory, wampiry, femme fatal, muzyczna wyrocznia Tomasz Beksiński wyjawił publicznie swoją pasję do horrorów wytwórni Hammer. Jako poważny człowiek, syn malarza, tłumacz i dziennikarz, według wielu osób nie miał prawa mieć tak niepoważnego hobby. Nie miał prawa afiszować się z sympatią do pięknych kobiet w stylu femme fatal, starych koronek, peleryn i sztucznej krwi, nie miał prawa karmić wewnętrznego dziecka zabawą w wampiry i teatr. Jego żarty, poczucie humoru i wesołe usposobienie było, moim zdaniem, katalizatorem tego, co działo się w jego głowie. Właśnie to nietypowe poczucie humoru spowodowało, że tak doskonale wczuwał się w klimat serii Monty Pythona i że potrafił zaskarbić sobie tak wielu znajomych i przyjaciół. Aż do niedawna nie zdawałam sobie nawet sprawy, że przyjaciół miał aż tak wielu! Był duszą towarzystwa, dowcipnisiem, godnym podziwu aktorem recytującym długie dialogi z filmów zarówno po polsku, jak i po angielsku. Jego pamięć zadziwiała mnie od początku – to był prawdziwy ewenement! Oprócz długich tekstów doskonale pamiętał imiona i nazwiska oraz dokładne daty: dzień, miesiąc, rok wraz z dniem tygodnia, również scenariusze wydarzeń całych dni i eventów. Pamiętał także listy utworów muzycznych i poetyckich prezentowanych w swoich audycjach – które konkretnie były na antenie danego dnia, pamiętał nawet te bardzo odległe w czasie. Swoim dowcipem, erudycją i inteligencją potrafił sprawić, że każde spotkanie z nim było prawdziwą przyjemnością, wydarzeniem niezwykłym i jednocześnie swojskim. Miał oczywiście ulubione tematy, które wałkował na okrągło, co zdecydowanie niektórym przeszkadzało, ale był otwarty na świat innych osób. Dla wielu, włącznie ze mną, był niemalże wyrocznią, muzycznym guru, który ukształtował muzyczne gusta pokolenia lat 60. i 70. Przewodnikiem po morzu muzyki, poezji i języka. Dostarczycielem słów znanych muzycznych poetów, pośrednikiem magii. Dla mnie był TYM kimś, ale także kimś więcej: pół rzeczywistą i pół mistyczną postacią o niesamowitych zdolnościach, talentem, ciepłem, emocjami, głębią, zasadami, empatią, szczodrością, opiekuńczością, spontanicznością… i rzeczywistymi wadami i przywarami – był niesamowitym człowiekiem, którego brak odczuwam codziennie zarówno w moim osobistym życiu, jak i w życiu publicznym. Na zawsze jesteś w moim sercu i myślach, Przyjacielu. A ty, czytelniku, rozejrzyj się wokoło siebie, zobacz, czy ktoś tobie bliski nie przeżywa depresji, czy nie ma chorej duszy. Katarzyna Konopa *Edgar Allan Poe, Poezje wybrane, tłum. Roman Klewin, wyd. I, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1960. Tomik ze zbiorów Tomasza Beksińskiego (obecnie należy do autorki) Tomasz Beksiński biografia Tomasz Beksiński, syn malarz Zdzisława Beksińskiego i Zofii Beksińskiej. Urodził się w Sanoku w 1958 roku. Charyzmatyczny dziennikarz muzyczny, tłumacz z języka angielskiego. Jego audycje w radiowej trójce, w której zaczął pracę w 1982 roku, zwłaszcza nocna „Trójka pod księżycem” przeszły do legendy. Pisała felietony (Opowieści z Krypty) do czasopisma „Tylko Rock” Wiele razy próbował popełnić samobójstwo, pierwszy raz, gdy miał 20 lat, ostatnią; udaną próbę podjął w wigilię, 24 grudnia 1999 roku. W 2014 roku Magdalena Grzebałkowska napisała książkę biograficzną o Zdzisławie i Tomaszu Beksińskich „Beksińscy. Portret podwójny”. W 2016 roku ukazała się książka Wiesława Weissa „Tomek Beksiński. Portret prawdziwy” oraz miał premierę film „Ostatnia rodzina” z Dawidem Ogrodnikiem w roli Tomasza Beksińskiego
Tomasz Beksinski se narodil roku 1958 v Sanoku (malé městečko v horách na jihovýchodě Polska), jako syn slavného polského fotografa, všestranného malíře (od abstrakce po fantasy), a vůbec originálního a nekonvenčního umělce Zdzisława Beksińskeho.
W zeszłym miesiącu, inaugurując cykl "Opowieści z krypty", napisałem między innymi, Ze współczesny rock (o ile można tym zaszczytnym mianem określić ów hałas) działa mi na nerwy i że słucham głównie muzyki filmowej. Zamierzałem rozwinąć ten temat, ale zabrakło mi to więc tym razem. Przy czym przemycę też sporą dawkę swoich sarkastycznych obserwacji dotyczących otaczającego nas świata. Zanim opuszczę ten dom, opowiem pani o Annie" - niechaj te słowa doktora Franklyna z filmu "The Reptile" będą punktem wyjścia dzisiejszych rozważań, okolicznościowo poświęconych kobietom. Temat to rozległy i okrutny zarazem. Ale nie sposób go uniknąć, skoro historia kina i literatury pełna jest tekstów w rodzaju "Z babą źle, ale bez baby jeszcze gorzej". Postaram się udowodnić, że kobieta jest bublem genetycznym, a dobry (?) Bóg w chwili jej stwarzania był chyba mocno pijany lub tak podniecony wizualnym efektem swoich mocy twórczych, że resztę kompletnie schrzanił. Tym razem coś z zupełnie innej beczki. Słuchając często nagrań niemieckiej grupy Rammstein zaobserwowałem u siebie ciekawe zjawisko. Nogi mi sztywnieją, prawica unosi się ku górze i zaczynam maszerować po mieszkaniu niczym John Cleese w Hotelu Zacisze, kiedy zachwalał Niemcom śledzia a la Hermann Goering. Tymczasem w poczciwie techno-rockowej muzyce chłopaków z Rammstein nie ma niczego stricte faszystowskiego! To tylko jej niemieckość sprawia, że chciałoby się włożyć czarny mundur Brunnera i lśniące oficerki. No cóż, nawet śp. Frank Zappa zauważył, że Niemcy uwielbiają maszerować. Tę ich skłonność narodową czuje się w produkowanej tam muzyce (może z wyjątkiem Modern Fucking i rocka elektronicznego, ale wyjątki potwierdzają regułę). Wybaczcie, ale znowu będzie o telewizji. Obiecuję sobie od dawna, że napiszę wreszcie coś bardziej muzycznego, jednak inne tematy wciaż mi w tym przeszkadzaja, na przykład w święta właczyłem telewizor z zamiarem nagrania jakiegoś filmu - i krew mnie ostatecznie zalała. Ilość kanałów do wyboru jest teraz tak ogromna, iż dawno już przestatem zazdrościć Rogerowi Watersowi, utyskujacemu w "The Wall" na "16 channels of shit on the TV to choose from". Martwi mnie jednak ogólny brak poszanowania dla widzów: stacje telewizyjne staraja się bowiem obrzydzić nam ogladanie filmów fabularnych za wszelka cenę. Mieszkanie w bloku ma swoje dobre strony, Przede wszystkim nie trzeba się przejmować wywozem nieczystości i przeciekającym dachem, nie wspominając o wodzie, kanalizacji, ogrzewaniu. drogach, winie, publicznych łaźniach... przepraszam, to nie Żywot Briana. Chciałem dodać: nie wspominając o sąsiadach. których obecność paradoksalnie działa czasem lepiej na potencjalnego złodzieja niż tabliczka z napisem "Uwaga, zły pies" (przykrości związane z trzymania psa pominę milczeniem). Czasem jednak chciałoby się na niektórych drzwiach przymocować ostrzeżenie "Uwaga, zły sąsiad". Szczególnie, jeśli skurczybyk kupi sobie młotek i postanowi zacząć przestawiać ściany. "Kocia łapa, stalowy pazur Neurochirurg krzyczy nienasycony U zatrutych wrót paranoi Schizofrenik 21 wieku" Gdy chodziłem do szkoły, uczono mnie podziwu i szacunku dla dzielnych robotników budujących nasze szczęście. Opowiadano mrożące krew w żyłach historie powstania i dojścia do władzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Były capstrzyki, pochody pierwszomajowe, akademie i lekcje wychowania obywatelskiego. Na plakatach stał u steru socjalistyczny Rambo w rozchełstanej koszuli, z zamglonym wzrokiem skierowanym gdzieś daleko (uważałem wówczas, iż mętne jego spojrzenie jest wynikiem troski o przyszłość narodu). Ba, nawet John Lennon śpiewał wtedy: a working class hero is something to be. Są wakacje. Okres wzmożonej aktywności turystycznej. Pociągi i autobusy wypchane po brzegi. Plecaki, torby, walizki i spocone towarzystwo obwieszone aparatami fotograficznymi. Exodus we wszystkie strony świata i ze wszystkich stron świata. Tylko po co? Cholera wie. Coroczne wyprawy Nosferatu do Londynu stały się niemal tradycją. Dlatego tym razem przeniesiemy się z krypty najpierw do autobusu linii Eurolines, a potem na barwne aleje, ulice i zaułki stolicy Imperium Brytyjskiego. Niczym stokerowski Dracula, uwielbiam przechadzać się zatłoczonymi ulicami Londynu, dać się porwać wirowi zdarzeń i być świadkiem życia pokoleń, ich przemian i śmierci... Tym razem byłem świadkiem upadku cesarstwa kasetowego: innymi słowy wkurzyłem się na jakość kaset video. Zanim jednak zajrzymy do sklepów HMV Virgin i Tower Records, spróbujmy wyjechać z Polski. A więc stało się: wchodzę w poczet ludzi marudzących na łamach "Tylko Rocka" nie tylko o rocku
W roku 1958 przyszedł na świat jego syn, znany później dziennikarz Tomasz Beksiński. Tymczasem Zdzisław podjął pracę w sanockim Autosanie, gdzie zaprojektował nadwozia do produkowanych pojazdów. Wspierał Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych Beksińscy przenieśli się z Sanoka do Warszawy.
[{"id":21,"name":"himself","above5p":true,"career":{"name":"we własnej osobie"},"ranking":{"name":"Występów","link":"#unkown-link--personRolesAjax--","url":"/ranking/person/himself"},"rating":{"count":19,"rate": osoby"}}]9,419 ocen występów osoby Dziennikarz muzyczny, eseista, tłumacz filmów i piosenek. Był synem malarza Zdzisława Beksińskiego, zamordowanego w 2005 roku. Studiował anglistykę, której nigdy nie ukończył. Przez dłuższy czas prowadził w programie drugim Polskiego Radia audycję "Romantycy muzyki rockowej", a następnie "Wieczór płytowy". Były to audycje nocne, cieszące się dużym powodzeniem głównie ze względu na prowadzącego. Następnie związał się z programem trzecim Polskiego Radia. Był zafascynowany muzyką progresywną oraz muzyką określaną jako gothic rock oraz horrorami z wytwórni Hammer i grupą Monty Python. Jego audycje były opowieściami o muzyce i fascynacjach, często odczytywał w nich też tłumaczenia emitowanych utworów. Przetłumaczył szereg filmów, miedzy innymi całą serię filmów o Jamesie Bondzie. Jako pierwszy przetłumaczył wszystkie filmy i programy TV grupy Monty Pythona i co charakterystyczne, wprowadził tam akcenty polskie. W latach 90. związał się z czasopismem "Tylko Rock", do którego pisał felietony pod tytułem "Opowieści z krypty". W felietonach tych, poza tematyką muzyczną i filmową przekazywał swoje poglądy na inne zjawiska - komputeryzacja, kobiety, śmierć. W odróżnieniu od ojca, który w swej twórczości wykorzystywał grafikę komputerową, wprost obsesyjnie nienawidził komputerów. W felietonach poruszał też często temat samotności i alienacji. Treść ostatniego felietonu oraz ostatniej audycji muzycznej można było zinterpretować jako pożegnanie z czytelnikami i słuchaczami. 24 grudnia 1999 roku popełnił data urodzenia: 26 listopada 1958 data śmierci: 24 grudnia 1999 miejsce urodzenia: Sanok, Polska Zmień kryteria filtrowania Przetłumaczył wszystkie części Jamesa Bonda (te wyświetlane do roku 1999) oraz całą twórczość grupy Monty samobójstwo w swoim mieszkaniu w Warszawie, zażywając dużą ilość leków, wcześniej zapowiadając je w felietonie opublikowanym na łamach czasopisma „Tylko rock”. Pożegnał się także ze słuchaczami w swojej audycji w radiowej Trójce. Wiele świetnie przetłumaczonych filmów np:"Coś", "Utajona furia", James Bond w TVP, Monthy Python, "Quadrophenia", "Ubranie mordercy", Robin Hood: Książę złodziei", "Tańczący z wilkami" i sporo innych jak sobie przypomnę tytuły to dopiszę. Ciekawi mnie kto w dzisiejszych czasach jest w ... więcej Najlepsi odchodzą jako pierwsi. Artysta pełną gębą. Uwielbiam jego "Opowieści z Krypty"... mogę je czytać bez końca, a i tak za każdym razem znajduję coś, co wcześniej przeoczyłam... wywołują u mnie skrajne uczucia: od śmiechu do łez... wielka szkoda, że nie powstało ich więcej... wielka szkoda, że nie ma już wśród nas tego, kto je napisał... Nosferatu ... więcej Jak myślicie co się stało z płytami TB. Wiem że zostały przekazane Trójce, ale chodzi mi o to czy zalegają gdzieś w jakimś magazynie, może zostały rozkradzione? Czy nie lepiej byłoby to wystawić na jakąś aukcję. Pisałem nawet do dwóch osób z trojki co dzieje się z tymi płytami lecz znikąd odpowiedzi. W audycji z 27 lipca 1991 przed piosenką "24 Hours" Joy Division" Beksiński mówi: "Nie trudno domyślić się, że mój tajemniczy przyjaciel także mnie wtedy opuścił. Po prostu przestał pojawiać się na moje desperackie wołanie. Zostałem całkiem sam w pustym domu bez klamek, w moim własnym wariatkowie ... więcej
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii. Opowieści z krypty (ang. Tales from the Crypt) – brytyjska antologia grozy z 1972 roku w reżyserii Freddiego Francisa oparty na opowieściach z magazynów komiksowych wydawnictwa EC Comics autorstwa Ala Feldsteina (inne języki), Johnny Craiga i Williama Gainesa. Został wyprodukowany przez Amicus
For faster navigation, this Iframe is preloading the Wikiwand page for Tomasz Beksiński. Connected to: {{:: Z Wikipedii, wolnej encyklopedii {{bottomLinkPreText}} {{bottomLinkText}} This page is based on a Wikipedia article written by contributors (read/edit). Text is available under the CC BY-SA license; additional terms may apply. Images, videos and audio are available under their respective licenses. Please click Add in the dialog above Please click Allow in the top-left corner, then click Install Now in the dialog Please click Open in the download dialog, then click Install Please click the "Downloads" icon in the Safari toolbar, open the first download in the list, then click Install {{::$
Opowieści z Krypty S01E01 - Człowiek, Który Był Śmiercią. Odblokuj dostęp do 14369 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Opowieści z krypty (ang. Tales from the Crypt) – amerykański serial telewizyjny utrzymany w stylu horroru i czarnej komedii realizowany w latach 1989-1996.
Tomasz Beksiński (ur. 26 listopada 1958 w Sanoku, zm. 24 grudnia 1999), syn Zofii i Zdzisława Beksińskiego, słynnego polskiego malarza. Tomasz odkąd był mały, wiedział już dwie rzeczy: -planeta Ziemia jest obecnie owładnięta bardzo negatywnymi siłami -społeczeństwo jest udupione Nie bawił się z innymi dziećmi, spędzał czas sam ze sobą. Miał najbliższy kontakt z mamą i babcią, która zabierała go do kina na filmy, które chciał obejrzeć. W liceum był alternatywką, robił z siebie ekscentryka, ale przyznał, że był to parawan pod którym skrywał swoją nieśmiałość. Dostał od ojca magnetofon i zainteresował się muzyką. Zdzisław część wynagrodzenia za swoje obrazy dostawał w postaci płyt winylowych sprowadzanych z zachodu, więc Tomek miał czym się w młodości zasłuchać. 2 października 1982r. zadebiutował u Marka Niedźwiedzkiego w "Zapraszamy do Trójki". Trzy lata później wystartował już ze swoją audycją "Romantycy muzyki rockowej". 25 maja 1991r. po raz pierwszy poprowadził nocną audycję "Trójka pod księżycem", co zapoczątkowało prawdziwy prime time Tomasza, ze względu na to jak ubarwiał muzykę swoimi słowami. W latach 90tych pisał felietony pod tytułem "Opowieści z krypty" dla czasopisma "Tylko Rock". Pisał w nich nie tylko o muzyce i filmach, ale też wyrażał swoje poglądy na temat szybko postępującej komputeryzacji, kobiet i śmierci. życie w bloku ma swoje dobre strony. Najlepszą jest to, że gdy zajmuje się lokal na X piętrze (lub na wszelkiej najwyższej kondygnacji), siadając na toalecie zawsze wali się na wszystkich pod spodem. To działa naprawdę felieton Młotek człowiekowi sąsiadem, „Tylko Rock” nr 7 (95), lipiec czytelniczka zarzuciła mi niedawno, że widzę w kobiecie tylko tyłek i cycki. To nie jest prawda. Przede wszystkim widzę naczynie interesownej podłości. Zawsze starałem się szukać czegoś poza wymienionymi wyżej atrybutami i nigdy nie udało mi się trafić na nic wartościowego. Prawie zawsze kończyło się to bólem serca i wieloletnią rekonwalescencją pod opieką Kruka z poematu Edgara Allana Poe, a także bólem głowy od papierosowego smrodu – dama bowiem nie wie, że z papierosem jest równie atrakcyjna jak z kapką wiszącą z felieton Kobieta wąż, „Tylko Rock” nr 3 (91), marzec blackpillowe gówno, nie ma co Tomasz od dziecka uwielbiał kino, szczególnie Bonda i horrory, przetłumaczył szereg filmów. Kiedy przetłumaczył "Wywiad z Wampirem", powiedział, że czuje więź z głównym bohaterem i jego problemami egzystencjalnymi. "To, że on czuł się taki oderwany od rzeczywistości, taki pusty w środku, pozbawiony kogoś bliskiego. Nie czuł się nigdzie spełniony do końca. Tragizm wampira jest mi bardzo bliski"- mówił. Miał nawet kartę członkowską stowarzyszenia wampirów w Anglii, i często nosił wampirzą pelerynę którą przed samobójstwem przepisał Anji Orthodox, wokalistce zespołu Closterkeller, która była jego przyjaciółką. “Wiem, że to świat fikcji, ale może i ja przez te 40 lat byłem fikcją. Odchodzę do świata fikcji, bo tylko tam było mi dobrze. Błagam, nie budź mnie". Nie potrafił ułożyć sobie życia z kobietami. "Najszczęśliwszym człowiekiem na świecie jest ten, który znajduje prawdziwą miłość" - mówi w "Dzienniku zapowiedzianej śmierci". Jego ideałem była wysoka, szczupła, blada brunetka. Kiedy w końcu na nią trafił na studiach, nazwał ją Nadkobietą. Jestem zazdrosna teraz jak chuj, bo ja też bym chciała żeby kiedyś ktoś na mnie spojrzał jak na Nadkobietę. Nadkobieta potem go zostawiła i wzięła ślub z jego kolegą. Tomek napisał po tym do szuflady scenariusz filmu, w którym jej mąż ginie w zamachu bombowym. Wspomniał też o tym w liście samobójczym: "Ze zgrozą pojmujesz z kim żyłeś ponad rok. Twój zamek marzeń staje w ogniu, a potem tonie w bagnie."Fascynacja śmiercią i historia prób samobójczych Tomkowi od dziecka śmierć towarzyszyła w jego ulubionych horrorach, powieści i muzyce gotyckiej. W wieku 18 lat kiedy wyprowadzał się z rodzicami z Sanoka, postanowił odjebać numer z rozwieszaniem swoich klepsydr po całej wiosce, że niby umarł. W wieku 20 lat pierwszy raz próbował popełnić samobójstwo. Odkręcił gaz, ten uległ samozapłonowi, a w wyniku ekzplozji poraniony przez szyby Tomasz trafił do szpitala. Podczas kolejnej próby zażył środki nasenne, uratował go ojciec, bo ten nie odbierał telefonów. W programie "Wieczór z Wampirem", wspominając swoje próby samobójcze, powiedział Jagielskiemu, że "już z tego wyrósł" (Ta, jasne 😆)"To, że ktoś kocha życie, nie znaczy, że każdy je kocha. On na pewno nie kochał. On z dużym wysiłkiem je kontynuował" - mówił Zdzisław żegnał się ze światem wielokrotnie. Każdemu, kto chciał słuchać, opowiadał, że się zabije. Nie przejmowali się tym, wyglądało to naturalnie, rzucone mimochodem. Podobno obiecał matce, że dopóki ona żyje, on nie skończy ze sobą. Podobno, kiedy umarła, napisał ojcu, że teraz nie będzie miał mu za złe. Ojciec pisał w dzienniku, że "czerwony alert" trwa co najmniej od połowy 1998 r. Syn nagrywał na taśmy słowa o tym, jak bardzo świat go rozczarował. Jak bardzo pragnął żyć w innym świecie, "gdzie reguły są proste, przyjaźń jest przyjaźnią itd"."Może ja mam inną duszę, może powinienem żyć w innej epoce, może ja nie pasuję do tej epoki, może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, to mnie się nie chce. Ja się boję".Z fanami pożegnał się w swojej ostatniej audycji "Trójka pod księżycem" w nocy z 11 na 12 grudnia 1999 r. Puścił najważniejsze dla niego utwory The Doors, Bryan Ferry i grudnia 1999 r. Tomasz Beksiński wykonał jeszcze kilka telefonów, napisał pożegnalne listy, rozdysponował swoje rzeczy. Ukochane płyty i filmy, mieszkanie, które kupił dla Nadkobiety. Był przygotowany. Silny lek antydepresyjny wziął od znajomej, miał go dla niej wyrzucić. Opakowanie po lekach wyrzucił do zsypu, by pogotowie nie wiedziało, czym się zatruł. Pożegnalny list do Nadkobiety napisał na początku listopada. Miała go dostać po śmierci Tomka, ale przyjaciel nie wytrzymał i przekazał go od razu. 24 grudnia 1999 r. Tomasz napisał list do przyjaciela, George’a. "Zrób dla mnie jedną rzecz. Powiedz wszystkim, że po prostu nie widziałem siebie w XXI wieku i czułem, że urodziłem się 100 lat za późno. Więc po prostu postanowiłem wyrównać rachunki. To dziwne, ale naprawdę czuję, jakby nie było jutra. Tak jakby droga tutaj się kończyła. Boję się. Bardzo się boję".based on/copied&pasted from: Tomasz Beksiński przesunął datę swojej śmierci. Nikt z przyjaciół nie mógł go powstrzymać ( zdziwieni? Oczywiście, że nie 😆 I mean, ja urodziłam się w XXI wieku, kiedy byłam edgy 12-latką to w internecie obracałam się w środowiskach boomerów słuchających polskiego rocka mówiących jak to kiedyś było lepiej, a teraz panuje istne skurwienie i brak kręgosłupa moralnego. XX wiek też nie był jakiś zajebisty, a illuminaci pchali swoje agendy na społeczeństwo poprzez media, popkulturę i zmuszanie nas do pogoni za chwiejną wartością pieniądza od niepamiętnych czasów, a nasiliło się to najbardziej wraz z postępem mediów i komputeryzacji, która ma swoje dobre i złe strony. Ja też od dziecka miałam wrażenie że świat w którym żyję jest sad&pathetic. Że wszyscy ludzie których spotkałam, dzieci w moim wieku jak łaziłam do podstawówki, już od małego były nastawione żeby komuś coś z łap wyrwać, żeby komuś zrobić krzywdę, żeby dbać tylko o swoją wygodę. To jest świat grzechu, świat "róbta co chceta". Nie jestem religijna i nie wierzę w żadną książkę którą człowiek napisał, ale odkąd pamiętam miałam wrażenie że żyjemy w czasach coś w stylu sądu ostatecznego, że to za chwile się wszystko skończy i każdy zostanie zweryfikowany (no i zajebiście). Posłuchaj swoich ulubionych piosenek których słuchałeś w podstawówce, prawie wszystkie mówią o tym żebyś zapijał i zaćpywał uczucia, wymieniał się energią seksualną z losowymi ludźmi, był materialistą. Wszystko tylko po to żeby zrobić z nas najgorsze możliwe wersje siebie. Wyjebane że te piosenki są pewnie po angielsku, słowa to są zaklęcia. Oni dokładnie wiedzą co nadają żeby cały świat słuchał i oglądał w swoich ulubionych serialach na dzieciństwa też miałam wrażenie że tu nie pasuję, że jestem jakaś inna, słyszałam że jestem zbyt wrażliwa, że nie potrafię się wyluzować, że jestem nudna, że może mam zbyt wysokie oczekiwania i muszę dostać reality check. No i dostałam dużo reality checków i nic mi to w sumie nie dało oprócz depresji i bycia zmuszoną do izolacji społecznej i zajrzenia w głąb siebie. Niektórzy mają teorię że ostateczny krach nastąpił po WTC.
QfxIq8. 130 89 314 435 283 433 261 380 196
tomasz beksiński opowieści z krypty